Jest i następna część "Exceptional darkness". Naprawdę dziękuje Wam za komentarze. Liczę, że teraz, również będziecie komentować. Myślę, iż ten rozdział jest trochę dłuższy niż zwykle i jest to coś w rodzaju rekompensaty, za krótkiego one shota. Shocik byłby dłuższy, gdyby nie moje przekonanie, iż po dodaniu jeszcze kilku wersów, nie mogłabym przekazać tego co chciałam. Być może było to błędne przekonanie. Co nie zmienia faktu, że następne one shoty będą dłuższe.
Dedykacja dla Lanny...
_________________________________________________________________________________
Ulica, którą aktualnie kroczyli Łukasz i Michał, była nieprzyjemna i nienaturalnie w prost, pochłonięta przez ciemność. Po dłuższym zastanowieniu Michał stwierdził, iż jest to jej nieodłączny element, którego brak pozbawił by ją, atmosfery tajemniczości. I mroku. Właśnie, tajemniczości i mroku. Stan panujący wokoło doskonale wpasowywał się w sytuację. Ba, nawet poniekąd ją odzwierciedlał.
Chłopcy, dawno już zgubili tamtą wyjątkowo wkurzającą grupkę nastolatków. Trzeba też dodać, iż strasznie irytującą. W specyficzny sposób. Chociaż dość powszechny. I zauważył to zarówno Łukasz, jak i Michał.
Kompletna cisza. Niezręczna cisza. Otaczająca w szczególnie denerwujący sposób osobę Michała. Nie lubił milczenia. Zastanawiał się, więc czemu jego towarzysz do tej pory nie odezwał się słowem. No, przecież chyba powinien zauważyć, iż czarnowłosy jest pozytywnie nastawiony. Przynajmniej jego skromnym zdaniem.
Po dłuższym rozmyślaniu i rozważeniu wszelkich możliwych form odpowiedzi Łukasza, Michał postanowił odezwać się pierwszy:
-Jestem Michał- przedstawił się krótko, nie wiedząc co innego mógłby powiedzieć.
-Łukasz- odpowiedział towarzysz, nie siląc się na kontynuowanie rozmowy.
Dla czarnowłosego było to kompletnie niezrozumiałe. Ludzie zwykle bardzo chcieli go poznać lub byli chociażby zainteresowani rozmową. Zdziwiła go, więc reakcja blondyna. Dłużej się nie zastanawiając rzucił:
-Tak, wiem kim jesteś. I w sumie...to chciałem Cię poznać już wcześniej- przerwał, zauważając lekki cień, przebiegający przez twarz Łukasza.
Teraz już wiedział, iż źle dobrał słowa.
-Poznać? Myślisz, że się nie domyśliłem? Chciałeś tylko sprawdzić, czemu jestem taką licealną sensacją. To odpowiem Ci, uprzedzając Twoje pytanie! Nie wiem dlaczego coś do mnie mają. Chyba chodzi tylko o to, iż jestem pedałem. Innego powodu nie widzę!- powiedział, a właściwie wykrzyczał na jednym wydechu blondyn. Wyglądał na poirytowanego.
Michał poczuł się głupio. Nie chodziło mu o coś takiego. Nic w końcu do niego nie miał, nie znał go i nie mógł powiedzieć właściwie nic konkretnego na jego temat. A osądów innych nie brał pod uwagę. Dopuścił jednak myśl, że jego słowa mogły zabrzmieć dość dwuznacznie. Nie tak jak tego oczekiwał...przecież Łukasz nie mógł wiedzieć o co chodziło czarnowłosemu. Mógł tylko przypuszczać. A jego przypuszczenia okazały się zupełnie nie trafne. Michał chciał to wyjaśnić. Nie zwlekając dłużej, pobiegł wzdłuż ulicy, za blondynem. Już na wstępie spotkał się z jego zdziwionym i pytającym spojrzeniem. Wprost wspaniale!
- Naprawdę nie to chciałem powiedzieć. No, może chciałem dowiedzieć, czemu Cie tak traktują. Ale to nie przez ciekawość...- umilkł n chwilę, widząc, iż jego towarzysz chyba nie rozumie ani słowa- No..właściwie to przez ciekawość, ale nie w złym sensie. Po prostu nie wydajesz się jakiś wyjątkowo dziwny. A to, że jesteś homo nie powinno wzbudzać aż takich kontrowersji. To w końcu duże miasto, nie mała wioska na końcu świata. Jest tutaj więcej, ludzi takich jak ty. I nie mają z tego powodu aż takich problemów. Zastanawiałem się, wiec czy jest coś jeszcze. Coś co również byłoby nietypowe. Ale chyba nie ma...Teraz już zupełnie nie rozumiem - odparł z nutką wahania w głosie. Wyczekiwał reakcji towarzysza. Blondyn wyglądał na dość zainteresowanego sytuacją.
- Czy jest coś jeszcze? Tak, jest. Coś, co nie powinno być dla nich istotne...moja przeszłość. To długa i nieciekawa historia.-próbował zbyć zbędne pytania Łukasz. Michał jednak nie zamierzał poprzestać na tym, czego już się dowiedział.
Było to interesujące, takie dziwne, inne niż życie czarnowłosego. Chciał usłyszeć o tej przeszłości. Chciał znać motywy tych ludzi. Chciał...pomóc? Tak, chyba tak. Może nie tyle co pomóc, a doprowadzić do stanu, w którym blondyn mógłby żyć w miarę normalnie.Chyba trochę współczuł Łukaszowi. Ale, nie dlatego, iż chciałby traktować go chociażby jak przyjaciela. Zwyczajnie było mu, go szkoda. Tak, jak było mu szkoda, zabijanych przez swoich właścicieli zwierząt. Nie, to złe porównanie. Co nie zmienia faktu, że jak na razie, Michał sądził, iż to zwykła chęć pomocy. Z uwagi na to, że ma takie możliwości. W swoim liceum jest popularny i tylko ten kto go nie zna, może pokazywać, że go nie lubi. Inni..nawet jeśli, za nim nie przepadają , po prostu tego nie pokazują. Boją się kłopotów. Dobrze wiedzą, iż za czarnowłosym wstawiłoby się wiele osób.
- Spokojnie, mi możesz powiedzieć. Wiem, że to wcale nie jest takie proste i w ogóle..- zawahał się czarnowłosy, nie do końca świadom co jeszcze mógłby dodać- Ale myślę, że mogę pomóc. Chociażby spróbować. Nie rozpowiem nikomu. Nawet nie wiedziałbym komu powiedzieć. Nie mam jakichś najlepszych przyjaciół. Możesz...mówić- rzekł, już z większym przekonaniem. Nie umknęło to uwadze blondyna. Michał uśmiechnął się lekko, próbując ukryć napięcie. Tak, czarnowłosy tez je odczuwał. Mimo, iż to nie on miał właśnie mówić o czymś, o czym trudno nawet myśleć, przypadkowo spotkanemu chłopakowi.
Jednak nie pewność nie opuszczała Michała. I bynajmniej nie po raz pierwszy. Czarnowłosy miał tak dość często, czasem zbyt bardzo przejmował się zdaniem innych. Z rozmyślań wyrwało go spojrzenie Łukasza. Pełne wyczekiwania. Najwyraźniej chciał coś powiedzieć. Michał spojrzał w jego stronę. Nie mylił się.
- Dlaczego miałbym Ci ufać? Przecież spotkałem Cię dopiero przed chwilą. Nie znam Cię, nie wiem kim jesteś i nie wiem czy mówisz prawdę. Chociaż...nie wyglądasz mi na kłamcę- dodał widząc lekko oburzoną minę czarnowłosego- Co nie zmienia faktu, iż szczególnie w mojej sytuacji, nie mogę mówić, o sprawach w jakiś sposób osobisty z nieznajomymi. Choćby wydawali się naprawdę mili. Bywa, że pozory mylą. I sam dziś widziałeś, jakie mogą być skutki takiej pomyłki - powiedział, myślami wracając do tamtych denerwujących licealistów.
Michała zupełnie, nie zraziła przemowa Łukasza. Spojrzał na twarz blondyna i gdy nie zauważył na niej, niczego na kształt dezaprobaty, zamierzał kontynuować:
- Możemy się poznać. To nic takiego, żaden problem. Możemy pogadać od rzeczy i może wtedy przekonasz się iż nie należę do fałszywych ludzi - chciał ciągnąć dalej, nie zdążył jednak dokończyć. Łukasz przerwał mu w połowie zdania, wprowadzając czarnowłosego w stan lekkiego osłupienia:
- Lepiej będzie dla Ciebie, jeśli nie będziesz pokazywać się publicznie, z kimś takim jak ja. Widać, iż jesteś kimś lubianym. To się wyczuwa. - dodał, widząc zaskoczenie na twarzy towarzysza- I uwierz nie chcesz tego spieprzyć. Naprawdę. A już na pewno nie warto niszczyć popularności, przez kontakt z kimś takim jak ja.- uciął krótko blondyn, nie spoglądając już dłużej w stronę Michała.
I nim czarnowłosy zrozumiał sens jego słów, Łukasz skręcał już w przeciwległą ulicę. Teraz nie mógł już odpowiedzieć. Michał doszedł do wniosku, iż Łukasz musi mieć złe zdanie o ludziach. Patrzył zbyt ogólnie i wszystkich mierzył, tą samą miarą. Jednak mimo skomplikowanej sytuacji, blondyn wydawał się, czarnowłosemu dość ciekawą postacią.
Michał postanowił spróbować, kiedyś jeszcze z nim porozmawiać.
Przecież to wcale nie może być tak trudne...
Liczył na kolejny przypadek i szczęście.
Po chwili zorientował się, iż cały czas stoi w tym samym miejscu. Musiał wyglądać dość nietypowo. Zrobiło się zimno. Wyjątkowo chłodno. W głowie czarnowłosego, kłębiło się, zdecydowanie zbyt dużo myśli. Niektóre, niekontrolowane, wdzierały się do jego świadomości. Przywołując wspomnienia, o których wolałby zapomnieć. Ruszył szybkim krokiem, w stronę alei prowadzącej do jego domu. Całkowicie stracił dobry humor. Zapanowała ciemnosć.
...Wyjątkowa ciemność...
Ayumi.
"Bywa, że to co pozornie proste, jest najbardziej skomplikowane"
niedziela, 30 grudnia 2012
czwartek, 27 grudnia 2012
One shot: "Daj mi w to wierzyć..."
Dodaję mojego pierwszego one-shot'a. Następny rozdział "Exceptional darkness" już się pisze, także postaram się szybko dodać. Myślę, że przed niedzielą zdążę.
Dziękuje Wam za komentarze, mój blog jest nowy, więc jest to bardzo ważne. Mam nadzieję, że one-shot, który dodaję aktualnie, również się spodoba, chociaż jest chyba dość nietypowy. Ma służyć, jako coś na kształt, myśli przewodniej do opo., które piszę. Jest dość krótki, ale postaram się dość szybko, stworzyć więcej podobnych tekstów i wtedy opublikować.
________________________________________________________________________________
"Daj mi w to wierzyć..."
Tonę w morzu bezdennej beznadziei.
Nie pozostało mi już nic.
Nic, prócz prostej tęsknoty za wspomnieniem.
Pochłaniającej doszczętnie mój umysł.
Obezwładniającej ciało.
Paraliżującej dusze.
Pozbawiającej ludzkich uczuć.
Bez których, będę już tylko zniszczoną istotą.
Bezustannie czekającą na twój powrót. I dzień, w którym pozbędę się wyrzutów sumienia, odzyskując świadomość, powracając do życia jakże zwyczajnych ludzi.
Daj mi wierzyć, iż kiedyś tak się stanie, choćby było to kolejnym z kłamstw.
Potrzebuję tego by trzeźwo myśleć.
Potrzebuję twojego powrotu.
Potrzebuję świadomości, że jesteś obok i nie zamierzasz ponownie odejść.
Potrzebuję nadziei, że nie jesteś kolejnym alkoholowym złudzeniem.
Bolesnym skutkiem twego odejścia.
Daj mi w to wierzyć...bo bez tego nie potrafię istnieć.
Ayumi.
Dziękuje Wam za komentarze, mój blog jest nowy, więc jest to bardzo ważne. Mam nadzieję, że one-shot, który dodaję aktualnie, również się spodoba, chociaż jest chyba dość nietypowy. Ma służyć, jako coś na kształt, myśli przewodniej do opo., które piszę. Jest dość krótki, ale postaram się dość szybko, stworzyć więcej podobnych tekstów i wtedy opublikować.
________________________________________________________________________________
"Daj mi w to wierzyć..."
Tonę w morzu bezdennej beznadziei.
Nie pozostało mi już nic.
Nic, prócz prostej tęsknoty za wspomnieniem.
Pochłaniającej doszczętnie mój umysł.
Obezwładniającej ciało.
Paraliżującej dusze.
Pozbawiającej ludzkich uczuć.
Bez których, będę już tylko zniszczoną istotą.
Bezustannie czekającą na twój powrót. I dzień, w którym pozbędę się wyrzutów sumienia, odzyskując świadomość, powracając do życia jakże zwyczajnych ludzi.
Daj mi wierzyć, iż kiedyś tak się stanie, choćby było to kolejnym z kłamstw.
Potrzebuję tego by trzeźwo myśleć.
Potrzebuję twojego powrotu.
Potrzebuję świadomości, że jesteś obok i nie zamierzasz ponownie odejść.
Potrzebuję nadziei, że nie jesteś kolejnym alkoholowym złudzeniem.
Bolesnym skutkiem twego odejścia.
Daj mi w to wierzyć...bo bez tego nie potrafię istnieć.
Ayumi.
poniedziałek, 24 grudnia 2012
Exceptional darkness cz.1 "Siła przypadku - świąteczną magią"
Oto i jest pierwsza część opowiadania. Kolejne części postaram się, dodawać podobnej długości i jak najszybciej. Co do tego rozdziału, który dodaje, to nieznajomym, czarnowłosym, jest Michał. Łukasz go jeszcze nie zna, a rozdział pisałam z perspektywy, właśnie jego, wiec nie używałam imienia 'Michał'. To tak dla jasności. W następnych częściach, imię jego będzie już normalnie używane.
Powtarzanie się słowa 'szczęście' w tej części opo. jest zamierzone.
Mam nadzieje, że rozdział się spodoba. Proszę też o komentarze, nawet anonimowe i oczywiście dziękuje tym co już skomentowali.
_________________________________________________________________________________
Świadomość nieuniknionej pustki przenikała jego dusze. Było ciemno, niekiedy zza zasłoniętych zasłon przedzierał się promień metalicznego, księżycowego światła. Wigilijna noc. Czas, w którym większość ludzi porzuca zmartwienia, na rzecz często przesadnej radości. Nie Łukasz. Nie Michał.
Łukasz, spędzający święta przed komputerem, dopijając resztę Coli, zauważył, że to światło, przedzierające się przez zasłony, jest zupełnie jak nadzieja. Nieważne jak bardzo się przed nią bronisz, jak bardzo nie chcesz jej do siebie dopuścić, ona i tak dotrze do twojej świadomości, pozostawiając jakże złudne uczucie, alternatywnego szczęścia. Nie należącego, jednak do zwykłej iluzji. Bowiem nadzieja odpowiednio wykorzystana, może prowadzić do utrzymania stanu dłuższego szczęścia. Prawdziwego. Nie jest to łatwe, można powiedzieć, iż nawet niewykonalne. Bo czy widział ktoś, kiedykolwiek człowieka w pełni szczęśliwego? Szczęśliwego, pod każdym względem, w każdym aspekcie, nie żałującego ani jednej, chociażby banalnej sprawy?
Nie, nikt nie widział.
I właśnie dlatego Łukasz nie miał nadziei. Była dla niego uczuciem złudnym i zakłamanym, dającym tylko tymczasowe ukojenie. Wiedział to na pewno i był o tym nieodwołalnie przekonany. Jednocześnie, pragnąc poczuć nawet tą złudną i chwilową radość.Wszystko. Byleby nie czuć zalewającego falami bólu i wyjątkowo złośliwej pustki. Nie miał już siły. Nie chciał już cierpieć. Nie chciał być odrzucony przez ludzi. Chciał to naprawić, lub przestać istnieć. Zależnie, od tego, co da się zrobić.
Może, więc nie był tak do końca pewny, co do nadziei...
Mimo wszystko, postanowił nie dawać swojej matce, szaleńczej wiary w cud świąteczny i zamiast drzwiami, zwyczajowo wyjść oknem w pokoju.
Gdy tylko dotknął stopami ziemi, poczuł coś mokrego i chłodnego. Śnieg. Nawet, nie zauważył, kiedy spadł. Nie przepadał za śniegiem, sczególnie teraz, gdy jego fioletowe trampki, pod wpływem wsiąkania w nie wody, stały się czarne. Zimno i nieprzyjemnie, ale nie gorzej niż w domu.
Przez szyby okien, widać było pozapalane światła w mieszaniach sąsiadów. Ich mieszkańcy cieszyli się, panował przeraźliwy wręcz spokój. Wyglądali na całkiem...szczęśliwych? Nie, może przesadził. Czyżby aż tak mało potrzeba by poczuć coś takiego?
Po chwili zastanowienia, stwierdził, że raczej nie, chociaż wiąże się to ściśle z charakterem człowieka.
Nawet, nie zauważył kiedy znalazł się, obok pobliskiego supermarketu. On nie zauważył, ale ktoś inny owszem. I już niebawem słyszał donośny śmiech i niecenzurowane wyzwiska, typu: pedał, tęczowa ciota. Oczywiście, za wszystkim stało kilku chłopców z jego klasy, bawiących się w najlepsze.
Ale Łukasz się przyzwyczaił.
Chociaż, może to za dużo powiedziane. Nauczył się po prostu, ignorować wszelkie zaczepki i doszczętnie skrywać uczucia.
Ból szczególnie...
Ruszył szybkim krokiem wokół opuszczonej alejki. Miejsca jego przemyśleń, w którym nie spodziewał się ujrzeć nikogo. Usiadł na jednej z pobliskich ławek. Dopiero wtedy zauważył. Dokładnie na ławce na przeciwko niego, siedział chłopak. Ładny chłopak, o oryginalnej urodzie. I mimo uprzedzeń blondyn musiał tak pomyśleć. Bo była to prawda.
Spodziewał się negatywnej reakcji nieznajomego, na jego obecność. Plotki jak wiadomo szybko się rozchodzą.
Czarnowłosy, nie zrobił, jednak nic. Przyglądał się tylko z zaciekawieniem i lekkim uśmiechem błąkającym się na wargach. Nie wyglądał na playboya, który mógłby zacząć śmiać się nawet teraz. Na pierwszy rzut oka widać było, iż jest po przejściach i tonie w beznadziei. Przynajmniej dla Łukasza było to oczywiste.
I widział to aż nazbyt wyraźnie...
Stwierdził więc, że nie musi w żaden sposób obawiać się nieznajomego. Postanowił zaspokoić, również swoją ciekawość i przyjrzeć się czarnowłosemu.
...No, może nie tyle co przyjrzeć, co spojrzeć co jakiś czas...
No ale liczy się przecież!
Nieznajomy widząc niepewny wzrok blondyna, zaśmiał się cicho. Chciał chyba coś powiedzieć, umilkł, jednak słysząc dobiegające odgłosy.
Całkiem niedaleko, stała grupka nastolatków, prawdopodobnie chodząca do tej samej szkoły co Łukasz. Niestety. Zaciekawieni licealną sensacją, postanowili podejść bliżej. Teraz za równo blondyn, jak i czarnowłosy słyszeli dokładnie, co mówią. Krzyczeli coś w stylu: gdzie jest tęczowy pedał? Nie chowaj się cioto, daj nam się pośmiać w Wigilie!
Łukaszowi mimowolnie zrobiło się wstyd. Wstyd za to kim był. Postanowił więc odejść, by jeszcze bardziej nie poniżać się, przy nieznajomym. Ten jednak, ku jego zaskoczeniu, wydawał się mocno poirytowany tą całą sytuacją. Czarnowłosy wstał i szybkim ruchem cisnoł o ziemię, ciemnozieloną butelką, którą trzymał w dłoniach. Po czym bez udawanego spokoju krzyknął:
- Zamknijcie ryje!
W brew pozorom Łukasz wiedział, że nieznajomy nie zrobił tego z litości, ani z czegoś na kształt współczucia. Pewnie chciał po prostu ciszy, wyglądał przecież na zamyślonego... Jakby nie było blondynowi podobało się, że czarnowłosy nie traktuje go jak ofiarę.
Z rozmyślań wyrwali go ówcześni prześladowcy. Patrzyli się z osłupieniem na nieznajomego. Nie trwało to zbyt długo. Zaraz wybuchnęli śmiechem i ruszyli całą grupą w kierunku czarnowłosego.
Blondyn czuł mu się w jakiś sposób wdzięczny, więc także zobowiązany. Postanowił, nie zostawiać go na tej przeklętej ławce, chaotycznie ciągnąc go za rękę. Rozpoczynając ty, samym ucieczkę. Razem z czarnowłosym...
Tak, Łukasz też zauważył, iż to całkiem obiecujący i sugestywny początek znajomości. Bądź co bądź, znał trochę życie i wiedział, ze zwykle wcale nie jest jak w telenowelach. W jego życiu szczególnie.
...Ale los bywa przebiegły i czasem lubi dawać nadzieję w teoretycznie najmniej spodziewanych momentach. Trzeba tylko umieć ją wykorzystać, a to wcale nie jest tak proste...
Ayumi.
Powtarzanie się słowa 'szczęście' w tej części opo. jest zamierzone.
Mam nadzieje, że rozdział się spodoba. Proszę też o komentarze, nawet anonimowe i oczywiście dziękuje tym co już skomentowali.
_________________________________________________________________________________
Świadomość nieuniknionej pustki przenikała jego dusze. Było ciemno, niekiedy zza zasłoniętych zasłon przedzierał się promień metalicznego, księżycowego światła. Wigilijna noc. Czas, w którym większość ludzi porzuca zmartwienia, na rzecz często przesadnej radości. Nie Łukasz. Nie Michał.
Łukasz, spędzający święta przed komputerem, dopijając resztę Coli, zauważył, że to światło, przedzierające się przez zasłony, jest zupełnie jak nadzieja. Nieważne jak bardzo się przed nią bronisz, jak bardzo nie chcesz jej do siebie dopuścić, ona i tak dotrze do twojej świadomości, pozostawiając jakże złudne uczucie, alternatywnego szczęścia. Nie należącego, jednak do zwykłej iluzji. Bowiem nadzieja odpowiednio wykorzystana, może prowadzić do utrzymania stanu dłuższego szczęścia. Prawdziwego. Nie jest to łatwe, można powiedzieć, iż nawet niewykonalne. Bo czy widział ktoś, kiedykolwiek człowieka w pełni szczęśliwego? Szczęśliwego, pod każdym względem, w każdym aspekcie, nie żałującego ani jednej, chociażby banalnej sprawy?
Nie, nikt nie widział.
I właśnie dlatego Łukasz nie miał nadziei. Była dla niego uczuciem złudnym i zakłamanym, dającym tylko tymczasowe ukojenie. Wiedział to na pewno i był o tym nieodwołalnie przekonany. Jednocześnie, pragnąc poczuć nawet tą złudną i chwilową radość.Wszystko. Byleby nie czuć zalewającego falami bólu i wyjątkowo złośliwej pustki. Nie miał już siły. Nie chciał już cierpieć. Nie chciał być odrzucony przez ludzi. Chciał to naprawić, lub przestać istnieć. Zależnie, od tego, co da się zrobić.
Może, więc nie był tak do końca pewny, co do nadziei...
Mimo wszystko, postanowił nie dawać swojej matce, szaleńczej wiary w cud świąteczny i zamiast drzwiami, zwyczajowo wyjść oknem w pokoju.
Gdy tylko dotknął stopami ziemi, poczuł coś mokrego i chłodnego. Śnieg. Nawet, nie zauważył, kiedy spadł. Nie przepadał za śniegiem, sczególnie teraz, gdy jego fioletowe trampki, pod wpływem wsiąkania w nie wody, stały się czarne. Zimno i nieprzyjemnie, ale nie gorzej niż w domu.
Przez szyby okien, widać było pozapalane światła w mieszaniach sąsiadów. Ich mieszkańcy cieszyli się, panował przeraźliwy wręcz spokój. Wyglądali na całkiem...szczęśliwych? Nie, może przesadził. Czyżby aż tak mało potrzeba by poczuć coś takiego?
Po chwili zastanowienia, stwierdził, że raczej nie, chociaż wiąże się to ściśle z charakterem człowieka.
Nawet, nie zauważył kiedy znalazł się, obok pobliskiego supermarketu. On nie zauważył, ale ktoś inny owszem. I już niebawem słyszał donośny śmiech i niecenzurowane wyzwiska, typu: pedał, tęczowa ciota. Oczywiście, za wszystkim stało kilku chłopców z jego klasy, bawiących się w najlepsze.
Ale Łukasz się przyzwyczaił.
Chociaż, może to za dużo powiedziane. Nauczył się po prostu, ignorować wszelkie zaczepki i doszczętnie skrywać uczucia.
Ból szczególnie...
Ruszył szybkim krokiem wokół opuszczonej alejki. Miejsca jego przemyśleń, w którym nie spodziewał się ujrzeć nikogo. Usiadł na jednej z pobliskich ławek. Dopiero wtedy zauważył. Dokładnie na ławce na przeciwko niego, siedział chłopak. Ładny chłopak, o oryginalnej urodzie. I mimo uprzedzeń blondyn musiał tak pomyśleć. Bo była to prawda.
Spodziewał się negatywnej reakcji nieznajomego, na jego obecność. Plotki jak wiadomo szybko się rozchodzą.
Czarnowłosy, nie zrobił, jednak nic. Przyglądał się tylko z zaciekawieniem i lekkim uśmiechem błąkającym się na wargach. Nie wyglądał na playboya, który mógłby zacząć śmiać się nawet teraz. Na pierwszy rzut oka widać było, iż jest po przejściach i tonie w beznadziei. Przynajmniej dla Łukasza było to oczywiste.
I widział to aż nazbyt wyraźnie...
Stwierdził więc, że nie musi w żaden sposób obawiać się nieznajomego. Postanowił zaspokoić, również swoją ciekawość i przyjrzeć się czarnowłosemu.
...No, może nie tyle co przyjrzeć, co spojrzeć co jakiś czas...
No ale liczy się przecież!
Nieznajomy widząc niepewny wzrok blondyna, zaśmiał się cicho. Chciał chyba coś powiedzieć, umilkł, jednak słysząc dobiegające odgłosy.
Całkiem niedaleko, stała grupka nastolatków, prawdopodobnie chodząca do tej samej szkoły co Łukasz. Niestety. Zaciekawieni licealną sensacją, postanowili podejść bliżej. Teraz za równo blondyn, jak i czarnowłosy słyszeli dokładnie, co mówią. Krzyczeli coś w stylu: gdzie jest tęczowy pedał? Nie chowaj się cioto, daj nam się pośmiać w Wigilie!
Łukaszowi mimowolnie zrobiło się wstyd. Wstyd za to kim był. Postanowił więc odejść, by jeszcze bardziej nie poniżać się, przy nieznajomym. Ten jednak, ku jego zaskoczeniu, wydawał się mocno poirytowany tą całą sytuacją. Czarnowłosy wstał i szybkim ruchem cisnoł o ziemię, ciemnozieloną butelką, którą trzymał w dłoniach. Po czym bez udawanego spokoju krzyknął:
- Zamknijcie ryje!
W brew pozorom Łukasz wiedział, że nieznajomy nie zrobił tego z litości, ani z czegoś na kształt współczucia. Pewnie chciał po prostu ciszy, wyglądał przecież na zamyślonego... Jakby nie było blondynowi podobało się, że czarnowłosy nie traktuje go jak ofiarę.
Z rozmyślań wyrwali go ówcześni prześladowcy. Patrzyli się z osłupieniem na nieznajomego. Nie trwało to zbyt długo. Zaraz wybuchnęli śmiechem i ruszyli całą grupą w kierunku czarnowłosego.
Blondyn czuł mu się w jakiś sposób wdzięczny, więc także zobowiązany. Postanowił, nie zostawiać go na tej przeklętej ławce, chaotycznie ciągnąc go za rękę. Rozpoczynając ty, samym ucieczkę. Razem z czarnowłosym...
Tak, Łukasz też zauważył, iż to całkiem obiecujący i sugestywny początek znajomości. Bądź co bądź, znał trochę życie i wiedział, ze zwykle wcale nie jest jak w telenowelach. W jego życiu szczególnie.
...Ale los bywa przebiegły i czasem lubi dawać nadzieję w teoretycznie najmniej spodziewanych momentach. Trzeba tylko umieć ją wykorzystać, a to wcale nie jest tak proste...
Ayumi.
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Opis postaci nr 2
Napisałam właśnie charakterystykę drugiej postaci. Razem z poprzednią, są już dwie. Tak,więc zakończyłam opisywanie głównych postaci. W najbliższym czasie, powinny pojawić się części opowiadania.
___________________________________________________________
*Michał*
Klub. Muzyka, tłum ludzi i wszechobecny zapach wódki. Mocno zapity Michał, tańczy na środku sali, co jakiś czas mimowolnie padając na parkiet i zanosząc się płaczem. Pub na obrzeżach miasta, stał się miejscem jego codziennych rozmyślań. Tłumionych kolejnymi szklankami piwa. Chłopak bywał tutaj praktycznie każdej nocy, od pół roku. Najbardziej nieszczęśliwego i frustrującego pół roku, jakie Michał może sobie wyobrazić. A jednak to rzeczywistość. Szczera, sprawiająca ból prawda.
Rodzice chłopaka nie mieszkają w Szczecinie. Wyjechali do pracy w Anglii. Kupili synowi mieszkanie w centrum miasta, obiecując, że będą przyjeżdżać. Kłamali oczywiście. Gdy tylko wyjechali, nie wrócili nawet na święta. Ale to nie martwiło go aż tak bardzo.
Michał lubił eksperymenty. Był w wielu związkach, zarówno z dziewczynami, jak i z chłopakami. Niestety każdy, kończył się tak samo. Wszyscy go zostawiali, po chamsku, nie licząc się z jego uczuciami. Mówili, że szybko zapomni i się pozbiera. Nie stało się tak.
Michał nie zapomniał. Wracał myślami do przeszłości. Tylu ludzi go zraniło, tylu potraktowało go w nienaturalnie obojętny sposób.
Zaczynał wątpić w istnienie miłości. Przez ostatnie pół roku nie miał nikogo.
Nikogo...
Miał przyjaciół i ma ich nadal. Zawsze otaczał się ludźmi. Nieważne co by zrobił, znalazłby się ktoś, kto miałby dla niego czas. Mimo, że bywał oschły i zimny, ludzie lubili go szczególnie za charakter. Część, przekonywała się, że przy bliższym spotkaniu, okazywał się uczuciowy, miły, inteligentny i czasem naiwny.
Obojętny i bezwzględny Michał, to tylko pozór. Zwykła iluzja, chroniąca go przed kolejnym zranieniem. I dla większości ludzi było to kompletnie jasne. Chłopak nie potrafił długo udawać. Było to widoczne i dlatego kumple zauważyli jaki jest naprawdę.
Wygląd zewnętrzny Michała podobał się zdecydowanie dużej liczbie osób. Czarne włosy, naturalnie jasna skóra, czerwone i duże usta, lekko niebieskie, sprawiające wrażenie przezroczystych oczy. Natura obdarzyła go wyjątkowym, rzucającym się w oczy wyglądem, który chłopak postanowił podkreślać. Przebił wargę i nosił kolorowe, dość obcisłe ubrania. W ten sposób osiągnął swój skrywany cel, był postrzegany przez innych jako indywidualista.
Aktualnie zaczęło świtać. Michał stanął chwiejnie na nogach, dopijając swojego drinka i ścierając łze spływającą po policzku. Łze bezsilności i smutku.
Można powiedzieć, że przyzwyczaił się do tych uczuć, lecz nie stracił nadziei. Samemu Michałowi, wydawało się to dziwne, ale wciąż wierzył, że kiedyś będzie lepiej. Mimo wspomnień i przeszłości chciał mieć nadzieję.
Nadzieje, na spotkanie kogoś, kto nie byłby dla niego, zimny i niewyrozumiały.
Nadzieje, na zmianę jego dotychczasowego życia. Zmianę na lepsze.
I Michał zrobiłby wszystko, aby tak się stało, bo chciał tego naprawdę...
Ayumi.
___________________________________________________________
*Michał*
Klub. Muzyka, tłum ludzi i wszechobecny zapach wódki. Mocno zapity Michał, tańczy na środku sali, co jakiś czas mimowolnie padając na parkiet i zanosząc się płaczem. Pub na obrzeżach miasta, stał się miejscem jego codziennych rozmyślań. Tłumionych kolejnymi szklankami piwa. Chłopak bywał tutaj praktycznie każdej nocy, od pół roku. Najbardziej nieszczęśliwego i frustrującego pół roku, jakie Michał może sobie wyobrazić. A jednak to rzeczywistość. Szczera, sprawiająca ból prawda.
Rodzice chłopaka nie mieszkają w Szczecinie. Wyjechali do pracy w Anglii. Kupili synowi mieszkanie w centrum miasta, obiecując, że będą przyjeżdżać. Kłamali oczywiście. Gdy tylko wyjechali, nie wrócili nawet na święta. Ale to nie martwiło go aż tak bardzo.
Michał lubił eksperymenty. Był w wielu związkach, zarówno z dziewczynami, jak i z chłopakami. Niestety każdy, kończył się tak samo. Wszyscy go zostawiali, po chamsku, nie licząc się z jego uczuciami. Mówili, że szybko zapomni i się pozbiera. Nie stało się tak.
Michał nie zapomniał. Wracał myślami do przeszłości. Tylu ludzi go zraniło, tylu potraktowało go w nienaturalnie obojętny sposób.
Zaczynał wątpić w istnienie miłości. Przez ostatnie pół roku nie miał nikogo.
Nikogo...
Miał przyjaciół i ma ich nadal. Zawsze otaczał się ludźmi. Nieważne co by zrobił, znalazłby się ktoś, kto miałby dla niego czas. Mimo, że bywał oschły i zimny, ludzie lubili go szczególnie za charakter. Część, przekonywała się, że przy bliższym spotkaniu, okazywał się uczuciowy, miły, inteligentny i czasem naiwny.
Obojętny i bezwzględny Michał, to tylko pozór. Zwykła iluzja, chroniąca go przed kolejnym zranieniem. I dla większości ludzi było to kompletnie jasne. Chłopak nie potrafił długo udawać. Było to widoczne i dlatego kumple zauważyli jaki jest naprawdę.
Wygląd zewnętrzny Michała podobał się zdecydowanie dużej liczbie osób. Czarne włosy, naturalnie jasna skóra, czerwone i duże usta, lekko niebieskie, sprawiające wrażenie przezroczystych oczy. Natura obdarzyła go wyjątkowym, rzucającym się w oczy wyglądem, który chłopak postanowił podkreślać. Przebił wargę i nosił kolorowe, dość obcisłe ubrania. W ten sposób osiągnął swój skrywany cel, był postrzegany przez innych jako indywidualista.
Aktualnie zaczęło świtać. Michał stanął chwiejnie na nogach, dopijając swojego drinka i ścierając łze spływającą po policzku. Łze bezsilności i smutku.
Można powiedzieć, że przyzwyczaił się do tych uczuć, lecz nie stracił nadziei. Samemu Michałowi, wydawało się to dziwne, ale wciąż wierzył, że kiedyś będzie lepiej. Mimo wspomnień i przeszłości chciał mieć nadzieję.
Nadzieje, na spotkanie kogoś, kto nie byłby dla niego, zimny i niewyrozumiały.
Nadzieje, na zmianę jego dotychczasowego życia. Zmianę na lepsze.
I Michał zrobiłby wszystko, aby tak się stało, bo chciał tego naprawdę...
Ayumi.
niedziela, 16 grudnia 2012
Opis postaci nr 1
Oto opis, jednego z dwóch, głównych bohaterów opowiadania. Opiszę każdego, z głównych bohaterów, tak więc będą dwa opisy. Dzisiaj dodaje pierwszy. Oczywiście, gdy postacie będą już opisane, zajmę się normalnym pisaniem opowiadania.
_______________________________________________________________________
*Łukasz*
Dochodzi trzecia. Łukasz siedzi oparty o ścianę, trzymając na kolanach laptopa i co jakiś czas sennie przecierając oczy. Czasami wstaje, aby odgarnąć część śmieci leżących na podłodze, w drugi kąt pokoju. Tak właśnie, wygląda typowy dzień Łukasza. Typowy, bo chłopak w szkole pojawia się rzadko. I biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znajduje, nie można uznać tego za dziwne. W końcu, jak może czuć się, była szkolna gwiazda, która praktycznie z dnia na dzień, straciła wszystkich przyjaciół, stając się obiektem drwin całej szkoły? Dla Łukasza było to okropne uczucie. Spełnienie najgorszych koszmarów i skrywanych lęków. Tak, chłopak odkąd pamięta, bał się odrzucenia. Nie tylko tego w miłości. Nie potrafił być obojętny, często zbyt bardzo sugerował się zdaniem innych. Jednak okazywał się, być też odważny i szczery. Można było mu ufać i spytać o zdanie, na każdy temat. Łukasz lubił imprezy i spotkania z przyjaciółmi. Lubił otaczać się ludźmi. Idealny wręcz materiał na szkolną gwiazdę.
Idealny...
Nikt nie jest doskonały i Łukasz też z pewnością nie był, chociaż można by, tak pomyśleć widząc go po raz pierwszy. Problemem więc, nie był wygląd, bo chłopak jest przystojny. W końcu to, wysoki blondyn, o trochę za długiej grzywce, opadającej lekko na lewe oko i dużych, niebieskich oczach. Nie chodziło też wcale o charakter. Powodem kłopotów chłopaka, była rzecz, której nie akceptuje jeszcze spora część ludzi. Homoseksualizm. Tak, Łukasz jest gejem. I wiedział o tym od dawna, więc całkiem łatwo przyszło mu przyznanie się, do swojej orientacji publicznie. Jego liceum okazało się, jednak po prostu nie tolerancyjne.
Przyjaciele nie chcieli mieć z nim nic wspólnego, a większość licealistów, zwyczajnie się z niego śmiała. Został więc sam. Kompletnie sam. Nie wiedział jak poradzić sobie z narastającymi problemami i poczuciem beznadziei. Sądząc, że to najlepsze rozwiązanie postanowił nie pojawiać się a tym znienawidzonym miejscu - szkole. Zamknął się w pokoju, większość czasu spędzając na szukaniu przyjaciół przez internet i wspominaniu przeszłości, do której nie może już wrócić.
I nie miał na to wpływu, niezależnie od tego jak bardzo tego chciał...
Ayumi.
_______________________________________________________________________
*Łukasz*
Dochodzi trzecia. Łukasz siedzi oparty o ścianę, trzymając na kolanach laptopa i co jakiś czas sennie przecierając oczy. Czasami wstaje, aby odgarnąć część śmieci leżących na podłodze, w drugi kąt pokoju. Tak właśnie, wygląda typowy dzień Łukasza. Typowy, bo chłopak w szkole pojawia się rzadko. I biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znajduje, nie można uznać tego za dziwne. W końcu, jak może czuć się, była szkolna gwiazda, która praktycznie z dnia na dzień, straciła wszystkich przyjaciół, stając się obiektem drwin całej szkoły? Dla Łukasza było to okropne uczucie. Spełnienie najgorszych koszmarów i skrywanych lęków. Tak, chłopak odkąd pamięta, bał się odrzucenia. Nie tylko tego w miłości. Nie potrafił być obojętny, często zbyt bardzo sugerował się zdaniem innych. Jednak okazywał się, być też odważny i szczery. Można było mu ufać i spytać o zdanie, na każdy temat. Łukasz lubił imprezy i spotkania z przyjaciółmi. Lubił otaczać się ludźmi. Idealny wręcz materiał na szkolną gwiazdę.
Idealny...
Nikt nie jest doskonały i Łukasz też z pewnością nie był, chociaż można by, tak pomyśleć widząc go po raz pierwszy. Problemem więc, nie był wygląd, bo chłopak jest przystojny. W końcu to, wysoki blondyn, o trochę za długiej grzywce, opadającej lekko na lewe oko i dużych, niebieskich oczach. Nie chodziło też wcale o charakter. Powodem kłopotów chłopaka, była rzecz, której nie akceptuje jeszcze spora część ludzi. Homoseksualizm. Tak, Łukasz jest gejem. I wiedział o tym od dawna, więc całkiem łatwo przyszło mu przyznanie się, do swojej orientacji publicznie. Jego liceum okazało się, jednak po prostu nie tolerancyjne.
Przyjaciele nie chcieli mieć z nim nic wspólnego, a większość licealistów, zwyczajnie się z niego śmiała. Został więc sam. Kompletnie sam. Nie wiedział jak poradzić sobie z narastającymi problemami i poczuciem beznadziei. Sądząc, że to najlepsze rozwiązanie postanowił nie pojawiać się a tym znienawidzonym miejscu - szkole. Zamknął się w pokoju, większość czasu spędzając na szukaniu przyjaciół przez internet i wspominaniu przeszłości, do której nie może już wrócić.
I nie miał na to wpływu, niezależnie od tego jak bardzo tego chciał...
Ayumi.
sobota, 15 grudnia 2012
Prolog
Nie jednoznacznie zadane pytanie i budząca wątpliwości odpowiedź.
Utracone nadzieje, brutalnie przywracające do szarej rzeczywistości.
Zniszczone marzenia, uniemożliwiające powrót do przeszłości.
Czyste wspomnienia, czas na chwilę częściowego zapomnienia.
Łzy, krew i zimna wisky, powolnie spływająca po stole.
Najtrudniejsza gra, z wysoką stawką i prostymi zasadami.
Potocznie nazywana życiem.
Życiem...
Przeplatającym się pasmem niepowodzeń i szczęścia.
Trudnymi wyborami i mieszanymi uczuciami.
Nadzieją, optymistycznie dodającą energii.
Decyzjami, które warto przemyśleć.
Ryzykiem, które często trzeba podjąć, by dosięgnąć szczęścia.
________________________________________________________
Nowe opowiadanie, to historia, dwojga wyjątkowych nastolatków, rozpoczynających własne życie.
Dwojga nastolatków, o różnych charakterach, pozornie podobnych marzeniach i wspomnieniach.
Dwojga nastolatków, uczących się w zupełnie różnych, szczecińskich szkołach.
Dwojga licealistów, nie znających się zupełnie.
Licealistów, którzy częściowo poznali już życie.
Poszukujących prostego rozwiązania problemów i szczęścia.
Ayumi.
Utracone nadzieje, brutalnie przywracające do szarej rzeczywistości.
Zniszczone marzenia, uniemożliwiające powrót do przeszłości.
Czyste wspomnienia, czas na chwilę częściowego zapomnienia.
Łzy, krew i zimna wisky, powolnie spływająca po stole.
Najtrudniejsza gra, z wysoką stawką i prostymi zasadami.
Potocznie nazywana życiem.
Życiem...
Przeplatającym się pasmem niepowodzeń i szczęścia.
Trudnymi wyborami i mieszanymi uczuciami.
Nadzieją, optymistycznie dodającą energii.
Decyzjami, które warto przemyśleć.
Ryzykiem, które często trzeba podjąć, by dosięgnąć szczęścia.
________________________________________________________
Nowe opowiadanie, to historia, dwojga wyjątkowych nastolatków, rozpoczynających własne życie.
Dwojga nastolatków, o różnych charakterach, pozornie podobnych marzeniach i wspomnieniach.
Dwojga nastolatków, uczących się w zupełnie różnych, szczecińskich szkołach.
Dwojga licealistów, nie znających się zupełnie.
Licealistów, którzy częściowo poznali już życie.
Poszukujących prostego rozwiązania problemów i szczęścia.
Ayumi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)